Zaczełam zbierać piękne brawa tylko Ron siedział zamyślony. Wkońcu się zlitowałam i podeszłam do niego.
-Ron co się stało?-Jak chcieliśmy mu z Bilzną dokopać to nie pozwoliłaś,bo mu nie odpłaciłaś za wakacje. Co zrobił?
-Ech... Byłam w Esach-Floresach. Szukałam książki do Transmutacji i się potknełam.-zaczełam swą opowieść z poranka-Złapał mnie. Zaczeliśmy się kłócić. Zaaciągnął mnie do działu ksiąg CZARNOMAGICZNYCH i wrednie pocałował...
-CO ZROBIŁ?!!?
-Pocałował mnie.
-Cholera jak mu dam buziaka od mojej nogi w odbyt to będzie miał! To pewne!
-No i jeszcze twierdził,że... hahahaha....mi się....hahahaha podoba!
-Ale wymyślił!
-Eche! Jak zniknie z tej planety to mi się spodoba!
-Będzie ci się podobał?
-NIE!
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Nagle do przedziału wpadł Ernie ten Puchon.
-Hermiona! Ron! McGonagall jest wściekła! Zebranie prefektów!
-Idziemy!-zwołaliśmy.
W wagonie prefektów znaleźliśmy McGonall. Była wściekła,ale dała mi SUPER wiadomość.
-Panno Granger zostałą pani prefektem NACZELNYM!
Zapiszczałam z uciechy,a potem poważniejąc spytałam psorki
-A kto jest drugim?
-Pan Dracon Malfoy.
-Przepraszam?
-Pan Malfoy. Acha i zapomniałam prefekci mają własną wieże oczywiście z hasłem. Po dwie osoby w jednym pokoju oczywiście tak jak w domach-dziewczyny i chłopaki osobno. Jednak prefekci naczelni śpią raze...
-NIE ZGADZAM SIĘ!-wykrzynełam razem z Malfoy'em
-Decyzja zapadła-oświatczyła McGonagall.
-Ale proszę pani! MaM mieszkać z tym...z tym...z tym WYPŁOSZEM!?
-Trochę kultury panienko Granger.
-A co może zna pani na niego lepszesze określeńie?
-Znam.-oświaczyła kródko-pan Malfoy?
-Pan? Przecież to człowiek nie jest!
-Hermiona! Przerzyjesz!-pocieszył mnie Ron.
-Jak cię złapie na grzebaniu w moich rzeczach to jesteś martwy!-syknełam do Malfoy'a
-Panno Granger!-umopniała mnie dyrektorka.
-Słucham?
-Ech...już nic.
-Proszę pani jak mój ojciec się dowie to Hogwart do góry nogami wywruci!-rzekł Malfoy.
-Cóż... Tak chcę ministerstwo. Nie odemnie to zależy niestety...
-To ja rezygnuje!-warknął Draco
-Serio?-spytałam z nadzieją
-Nie.-zaśmiał się po Malfoy'jowsku
-Miałam nadzieję-powiedziałam zgodnie z prawdą.
Gdy spotkanie się skończyło poszliśmy z Ronem do naszego przedziłu i to chyba był błąd.
-Ups...-wykrztusił Ron gdy jego siostra siedziała Bliznowatemu na kolanach.
-Eeeee... NIC NIE ZASZŁO!!-wydarła się Ginn i dodała ciszej-...Takiego dużego.
-Omm... Ginnuś my musimy pogadać. TERAZ-zarządziłam i wyszłam z Rudą z przedziału.
-No i jak i jak?!-spytałam
-Cudnie!
-Tylko rzebyś ciąrzy nie złapała na poczekaniu!
-Nie no co ty? Na nie trzeźwo nie...
Wybuchłyśmy śmiechem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz